Daedalus Reef – relacja z safari nurkowego cz.2

Daedalus Reef – relacja z safari nurkowego cz.2

Daedalus Reef - relacja z safari nurkowego cz.2 5szkoła nurkowania kraków

Wywabianie rekinów młotów na rafie Daedalus.

Koniecznie przeczytaj pierwszą część relacji z safari nurkowego w złotym trójkącie BDE (Brothers-Daedalus-Elphinstone). Wystarczy że klikniesz tutaj.

Aby mieć możliwość podziwiania rekinów młotów na Daedalus, trzeba je najpierw wywabić z głębi Morza Czerwonego. Wygląda to tak, że w miejscu gdzie prądy morskie uderzają w rafę koralową wypływamy w kierunku bezkresnego błękitu, pozostawiając za swoimi plecami pionowe ściany rafy. Odpływamy od niej tak daleko, aż zniknie z naszego pola widzenia. Czyli około 40-60 metrów. Niesieni przez morskie prądy przebywamy na głębokości około 30-40 metrów tak długo, jak tylko pozwalają nam na to limity nurkowania bezdekompresyjnego. Będąc zawieszonym w błękicie, bez jakiegokolwiek punktu odniesienia czekamy, aż z głębi zaczną wypływać do nas rekiny.

daedalus reef oczekiwanie na rekiny młoty
Oczekiwanie w toni na pojawienie się rekinów młotów na rafie Daedalus.

I tak czekamy, i czekamy… i wciąż czekamy. Jedno nurkowanie, drugie nurkowanie, trzecie nurkowanie stwierdzamy, że to dalej nie ma sensu. Trzeba też zobaczyć trochę rafy koralowej. Zapada decyzja, że wracamy na rafę. I nagle! Na Posejdona! Są rekiny! Nareszcie! Jest to, na co wszyscy czekali 😊! Pod naszymi płetwami pojawiły się młotki. Głęboko… jakieś 20-30 metrów pod nami. Za głęboko, żeby do nich podpłynąć. Komputery nurkowe też nam nakazują zachować zdrowy rozsądek, tym bardziej, że zbliżamy się do granicy limitów bezdekompresyjnych.

Część rekinów opływa nas dookoła, jednak robią to bardzo nieufnie i z zachowaniem dużego dystansu. Niektóre są gdzieś daleko pod nami. Tak daleko i głęboko od nas, że z trudem dostrzegamy ich smukłą sylwetkę. Niemniej jednak sprytne oko kamery i jeszcze sprytniejsze oko operatora uchwyciło sylwetkę wymarzonego hammerheada. Oczywiście czujemy ogromny niedosyt, bo wyobraźnia kreowała nam obrazy setek rekinów młotów przepływających wokół nas. Jednak po takie widoki będziemy chyba zmuszeni ruszyć się na Galapagos albo Wyspę Kokosową należącą do Kostaryki. Niemniej jednak wierzymy w to, że następnym razem będzie lepiej. Że będzie całe stado 😉

Tak, zdecydowanie nurkowanie na Daedalusie było nastawione na rekiny młoty. Cóż, nie można mieć wszystkiego lub tego co by się chciało mieć. Ławice rekinów i zdjęcia niczym z okładki National Geographic wciąż pozostają poza naszym zasięgiem. Trochę szkoda, choć dzięki temu nadal mamy plany i nurkowe marzenia. This is the ocean, we never know what we’ll see. Czym dłużej sobie powtarzam te słowa, tym bardziej zdaję sobie sprawę z piękna podwodnego świata. To nie zoo. Zobaczymy to, co mamy zobaczyć. Jeśli będzie nam sprzyjało szczęście, zobaczymy dużo. W przeciwnym wypadku zobaczymy tylko wielki błękit.

Daedalus Reef - relacja z safari nurkowego cz.2 1szkoła nurkowania kraków
Rekin młot przepływający w naszym sąsiedztwie na rafie koralowej Daedalus.

Magiczne dwa dni na środku Morza Czerwonego

Na Daedalus spędziliśmy dwa dni, podczas których wykonaliśmy 6 nurkowań. 3 nurkowania były nastawione stricte na hammerheady, w końcu po to tu przyjechaliśmy – żeby zobaczyć młotki. Mówią „do trzech razy sztuka”. Coś w tym jest, bo faktycznie rekiny młoty udało się nam dostrzec dopiero na trzecim nurkowaniu. Cieszy nas to tym bardziej, bo do tej pory nikt z nas nie widział podczas nurkowania rekina młota.

Czwarte nurkowanie wykonaliśmy na północnej i północno – wschodniej ścianie rafy, która była dość kiepsko doświetlona. Cała rafa pozostawała w dosyć głębokim cieniu. To nurkowanie wykorzystaliśmy również na poszukiwanie rekinów młotów, jednak nie wypływaliśmy tym razem tak daleko od rafy jak to miało miejsce przy poprzednich nurkowaniach. Byliśmy sprytniejsi i wypuściliśmy naszego nurkowego przewodnika, żeby zbadał teren 😉 Podczas tego nurkowania udało się nam zobaczyć piękną rodzinkę napoleonów, a także ukryte w koralowych zakamarkach żółtozłote glassfish w liczbie nie mniejszej niż tysiące, a może i dziesiątki tysięcy sztuk. Kto by to zliczył…

Nurkowanie piąte to była istna uczta dla oczu. Jako miejsce nurkowe wybraliśmy „clownfish city”, które charakteryzowało się ogromną ilością błazenków (sławnych rybek Nemo) chowających się w falującym ukwiale. Błazenków było tak dużo, że na pionowej ścianie rafy, każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie i w spokoju robić zdjęcia czy kręcić filmy z udziałem tych przyjacielskich rybek. Rafa koralowa w tym miejscu, była naszym zdaniem najpiękniejsza na całym Daedalusie. Koralowce miękkie i twarde, w różnorodnych barwach, we wszystkich kolorach tęczy. Miało to miejsce na południowo – zachodniej ścianie rafy, stąd też jej urozmaicenie oraz piękne ubarwienie.

Ostatnie, szóste nurkowanie, naszej polskiej grupy, na rafach Daedalus, mieliśmy wykonać w założeniu 50:50. 50% spędzonego czasu pod łodzią w poszukiwaniu żarłacza białopłetwego. Oceanic white tip, znany pod łacińską nazwą jako Carcharhinus longimanus, w przerwie między nurkowaniami oraz podczas nocnego przestoju niejednokrotnie kręcił się w pobliżu naszej łodzi. Każdy z nas chciał go zobaczyć z bliska, stąd też decyzja o nurkowaniu pod łodzią.

Kolejne 50% czasu mieliśmy spędzić na rafie przy południowej stronie. Miało to być nurkowanie typu boat-to-boat czyli wejście i wyjście z wody miało odbywać się z głównej łodzi. Plan planem, życie życiem. Tak chciałoby się powiedzieć. Ponieważ nurkowanie zaczęliśmy od przebywania pod łodzią, a na domiar wszystkiego pojawił się przy nas upragniony longimanus, tak więc zostaliśmy już w pobliżu łodzi.

Przepływaliśmy od jednej łodzi do drugiej, licząc na to, że ten majestatyczny drapieżnik podpłynie nieco bliżej nas. I wiecie co? Nic z tego! Opływał nas z daleka, kompletnie nie wykazując zainteresowania. Aż tu nagle, dwa zwinne ruchy płetwą i znalazł się w naszym zasięgu! Niestety pojawił się w zasadzie tylko na chwilę, jednak była ona na tyle długa, że udało się uwiecznić go na fotografiach :)

Daedalus Reef - relacja z safari nurkowego cz.2 4szkoła nurkowania kraków
Żarłacz białopłetwy – łac. Carcharhinus longimanus

Czas szybko mijał, a ten pod powierzchnią wody mijał jakby jeszcze szybciej. Po skończonych nurkowaniach, nasza polska grupa przystąpiła do szybkiego rozkręcania i płukania sprzętu. To był nasz ostatni dzień nurkowy. Szkoda, bo Morze Czerwone ma jeszcze tak wiele do zaoferowania. Nie minęła godzina od naszego wyjścia z wody, jak Kapitan dał sygnał do odpłynięcia z Daedalus a. Tym samym rozpoczęliśmy 9-cio godzinny rejs powrotny do Marsa Alam. Przed grupą międzynarodową były jeszcze dwa nurkowania, nam pozostał jedynie snorkeling. Wszystko przez bardzo wczesną godzinę odlotu do Warszawy i minimalną 24 godzinną przerwą od nurkowania przed lotem. Jak to mówią kibice po przegranych meczach polskiej reprezentacji piłki nożnej : „Niby człowiek wiedział, ale trochę się łudził…”

C.D.N.

Znajdziesz nas również w serwisach społecznościowych:
Facebook: www.facebook.com/JustDiveSzkolaNurkowania
Instagram: www.instagram.com/just_dive
LinkedIn: www.linkedin.com/company/just-dive/

Udostępnij znajomym!

Wskocz na głęboką wodę

Odkryj tajemnice podwodnego świata

— Just Dive

Odkryj tajemnice podwodnego świata z
— Just Dive